Chciałbyś/abyś mieć dżunglę w domu? Zachwycasz się pięknymi wnętrzami, gdzie dopełnieniem są piękne rośliny doniczkowe? Oczami wyobraźni widzisz u siebie monstery, pilee, fikusy, palmy, sukulenty, kaktusiki….. Jednak nie chcesz na nie wydać fortuny? W takim razie podpowiem Ci jak stworzyć lub powiększyć swoją kolekcję roślin doniczkowych.
Najłatwiej jest pójść do kwiaciarni i wybrać ten piękny, jeden, jedyny egzemplarz. Następnie zapłacić, zanieść go do mieszkania, ustawić na honorowym miejscu i cieszyć nim oko. Alternatywnie, w dobie wszechogarniającej cyfryzacji, nawet nie musimy do takowej kwiaciarni wychodzić. Wystarczy, że poskrolujemy trochę internet, poklikamy i już! Za kilka dni, do naszych drzwi zapuka kurier z paczuszką, a w niej będzie ona! Roślina!
Żeby nie było. Bardzo lubię kupować rośliny! Nawet, aż za bardzo! Po pierwsze, jest to dla mnie forma zakupoterapii – niestety :(. Po drugie, uwielbiam odwiedzać miejsca z roślinami. Wszelkie ogrody, ale też każda kwiaciarnia lub szkółka roślin jest ucztą dla mej duszy. A propos rozkoszowania się kwiaciarniami, szkółkami roślin, ogrodami…..to przypomniała mi się pewna rozmowa z mężem. Myślę, że ona bardzo dobitnie pokazuje, jak bardzo lubię świat roślin. Oto i ona:
Mąż pyta: Co Ty byś chciała w życiu robić? Ale wiesz, chodzi mi o coś, co sprawiłoby Ci wiele radości i dawało poczucie spełnienia, a jednocześnie mogłoby stać się Twoją pracą zawodową?
Ja: Uprawiać rośliny.
Mąż (wielce zdziwiony): Hmmmm….. Uprawiać rośliny??? To znaczy dokładnie co?
Ja (nieśmiało): No…siać, sadzić, podlewać, przycinać i co najważniejsze, podziwiać….
Maż (nieco skonsternowany): No dobrze, a jak byś to chciała wprowadzić w życie?
Ja: No jak to jak. Będę nadwornym ogrodnikiem!
Oczywiście tę rozmowę traktujemy z przymrużeniem oka i często się z niej podśmiechiwamy. Konkludując, swój cel życiowy mam jasno określony. Czekam tylko na stosowną propozycję. 😛
Nieco zboczyłam z tematu, więc już wracam na właściwe tory.
Chciałabym tym wpisem zachęcić Was, a sobie przypomnieć, o alternatywnych dla kupowania, sposobach pozyskiwania roślin doniczkowych. Alternatywnych, czyli jakich?
Dziel, rozmnażaj, nie kupuj!
Ja określam to jako pewną formę recyclingu, takiego roślinnego recyclingu, który przedstawię w trzech punktach:
1. Zrób swoją własną sadzonkę
Tutaj z pomocą przychodzą nam same rośliny. One lubią się dzielić, więc chętnie oddadzą Wam cząstkę siebie. Wiele, naprawdę wiele roślin doniczkowych można rozmnożyć w sposób wegetatywny. Część z nich wymaga nieco więcej nakładów, np. zastosowania ukorzeniacza, ale pomijając tę grupę roślin, to i tak pozostaje całe mnóstwo tych, które aż się proszą o rozmnożenie. Dlaczego się proszą? Bo wytwarzają mnóstwo potomstwa – są to klony rośliny matecznej, które tylko czekają na właściwy moment, aby się usamodzielnić i stać się niezależną istotą.
A do takich roślin należą, np.:
- żyworódka – Kalanchoe – chyba numer jeden, w kontekście plenności i woli życia. Na liściach wytwarza wiele rozmnóżek, czyli małych roślinek z korzeniami przybyszowymi, które w kontakcie z podłożem rozwijają się w samodzielne rośliny. Doszły mnie nawet słuchy, że próbowały rosnąć w dywanie. Wolę nie myśleć, w jakim stanie był ów dywan, niemniej jednak woli życia im odmówić nie można…
- zielistka – Chlorophytum – na końcach rozłogów wytwarza rozmnóżki – młode rośliny z korzeniami przybyszowymi.


Inna grupa roślin doniczkowych, na pędach nadziemnych wytwarza korzenie przybyszowe. A skoro są w stanie wykształcić korzenie w powietrzu, nie mając bezpośrednio kontaktu z podłożem, to tym bardziej zrobią to, gdy damy im choć troszkę podłoża.
Rośliny doniczkowe wytwarzające korzenie przybyszowe na pędach nadziemnych to, np.:
- zygokaktus (szlumbergera, grudnik) – Zygocactus truncatus
- drzewko szczęścia (grubosz) – Crassula ovata
- bluszcz pospolity – Hedera helix

Jeszcze inna spora grupa roślin doniczkowych, chociaż nie wytwarza korzeni przybyszowych na roślinie, to gdy uszczkniemy fragment jej pędu i wstawimy go do wody, to po dwóch, trzech tygodniach takie korzenie się na niej pojawią.
W tej grupie znajdują się, np.:
- figowce:
- fikus benjamina – Ficus benjamina
- fikus sprężysty – Ficus elastica
- fikus lirolistny (dębolistny) – Ficus lyrata
- filodendron – Philodendron
- koleus – Coleus
- peperomia (pieprzówka) – Peperomia (szczegółową instrukcję jej rozmnażania znajdziesz tutaj)
- pilea (pieniążek) – Pilea
- trzykrotka – Tradescantia (szczegółową instrukcję jej rozmnażania znajdziesz tutaj)


Są też takie rośliny doniczkowe, które możemy rozmnożyć za pomocą sadzonek liściowych, czyli po prostu za pomocą ich liści. Do takich roślin należy, np.:
- fiołek afrykański – Saintpaulia ionantha
- begonia królewska – Begonia rex
- wiele sukulentów, np. języki teściowej (wężownica) – Sansevieria, drzewko szczęścia (grubosz) – Crassula ovata
Możemy też podzielić całą roślinę mateczną na dwie lub więcej części. Do roślin doniczkowych “chętnie się dzielących” należą, np.:
- paprocie
- skrzydłokwiat (skrzydłolist) – Spathiphyllum
- aspidistra wyniosła (żelazny liść) – Aspidistra elatior
- języki teściowej (wężownica) – Sansevieria



Skąd wziąć roślinę, z której można pobrać potencjalną sadzonkę?
Skoro nie mam danej rośliny, to nie mogę pobrać sadzonki… Otóż, chciałabym Was gorąco zachęcić do uszczykiwania fragmentów pędów z roślin doniczkowych, które napotykacie wokół siebie. W pracy, w szkole, w urzędzie, u znajomych. Jeżeli mamy taką możliwość, warto poprośić, zapytać się o fragment roślinki, którą nam się spodobała. Myślę, że większość Wam nie odmówi, a nawet się ucieszy, że spodobał się Wam ich kwiat i mogą zrobić dobry uczynek. Czasami nie mamy możliwości, żeby się kogoś zapytać o sadzonkę. W takiej sytuacji trzeba rozważyć, czy możemy pozwolić sobie pobrać sadzonkę bez pytania. To czy takie zachowanie będzie na miejscu, zależy od kilku czynników. Po pierwsze, najpierw powinniśmy spróbować zapytać się o to, czy możemy uszczyknąć fragment rośliny. Gdy nie mamy takiej możliwości, to powinniśmy ocenić, w jakiej kondycji jest roślina. Gdy jest dorodna, zdrowa i widzimy, że oderwanie fragmentu pędu w żaden sposób jej nie zaszkodzi, to nie widzę nic złego w takim zachowaniu. Co innego, gdy roślina jest malutka, ma zaledwie jeden czy dwa pędy. Wtedy pobranie sadzonki, będzie nie na miejscu. A komuś, kto opiekuję się daną rośliną, będzie najzwyczajniej w świecie przykro. Podsumowując, prośmy, pytajmy, ewentualnie oceniajmy czy możemy wziąć szczepkę bez szkody dla rośliny.
2. Wymieniaj się roślinami, oddawaj te, których nie potrzebujesz
Przekazujmy sobie rośliny. Czasami dla kogoś dana roślina doniczkowa może być zbędna, bo jest za duża, bo musi zrobić generalne porządki w domu. Zazwyczaj wiosną trzeba przesadzić rośliny do większych pojemników. Jest to dobra okazja do rozdzielenia dużego okazu na kilka mniejszych sztuk.

Zamiast wyrzucać rośliny na śmietnik, oddajmy je komuś. A gdy tak już się stanie i jakaś roślina trafi w to niechlubne miejsce, to i taką roślinę można zaadoptować. Wiem, że to opcja nie dla wszystkich. Niektórzy mają opory przed przynoszeniem rzeczy ze śmietnika. Oczywiście rozumiem to i szanuję. Do tego takie roślinki, zazwyczaj są wyrzucane, bo są w złej kondycji, chorują, zaatakowały je szkodniki. Dlatego wymagają specjalnej troski, dużo cierpliwości i nie rzadko fachowej wiedzy. Sama kiedyś przytachałam fikusa ze śmietnika. Miał około metra wysokości, ale miał zaledwie kilka liści. Wsadziłam go w świeże podłoże. Był zaatakowany przez szkodniki, przypuszczam, że przez przędziorki lub wełnowce. Nie jestem dobra w zwalczaniu tych małych potworów. Słabo się na tym znam, więc koniec końców roślina nie przeżyła, ale pobrałam z niej sadzonki. Teraz, jedna z nich jest już sporym i zdrowo rosnącym okazem.

Fajną inicjatywą, która szerzy się już od jakiegoś czasu w internecie, to profile lub grupy na facbook’u, które ogłaszają, że jakaś roślina szuka domu, o np. grupa “Kwiaty do adopcji” https://www.facebook.com/groups/1444158082293716/about/ Jeszcze inny genialny pomysł to roślinne wymienniki organizowane np. przez https://roslinneporady.pl/ na różnych roślinnych ivent’ach . Podziwiam osoby, które robią coś takiego i szczerze im w tym kibicuję. Mam nadzieję, że nigdy nie zabraknie im motywacji do takich działań. Swoją drogą, kiedyś – to znaczy gdy ja byłam małą dziewczynką – moja mama pozyskiwała rośliny do domu tylko poprzez wymianę ze znajomymi. Nie przypominam sobie, aby jakikolwiek roślina w naszym domu była kupiona. Świetnie, że znana już od dawien dawna forma pozyskiwania roślin idzie z duchem czasu i dobrze odnajduje się w świecie social media. 🙂
3. Siej
Z niektórych owoców, np. cytryna, pomarańcza, mandarynka, awokado możemy zachować nasiona i spróbować je skiełkować. Tutaj z pomocą przychodzi nam niezliczona ilość tutoriali w internecie, które krok po kroku powiedzą nam jak to zrobić. A nawet bez nich, metodą prób i błędów, coś na pewno uda nam się wyhodować. A jak zobaczymy młodziutki, zieleniejący pęd nieśmiało wychylający się spod glebowej pierzynki, to będziemy mieli niemałą satysfakcję i plus 100 punktów do zaj**istości. Ja posadziłam nasionko cytryny i wyrosło mi z niego już całkiem pokaźne drzewko. Następne w kolejce jest awokado.

Korzyści z domowej produkcji roślin
Podejmując się domowej produkcji roślin, niewiele możesz stracić, a za to wiele zyskać. A mianowicie:
- Zaoszczędzić pieniądze. Dużo pieniędzy! Zwłaszcza gdy marzy Ci się mini dżungla w mieszkaniu. Niestety, rośliny doniczkowe są bardzo drogie. Roślinomaniacy, na pewno już nie raz się o tym przekonali. Zwłaszcza, te duże okazy, potrafią kosztować niebotyczne sumy.
- Uniknąć niemiłych rozczarowań. W trakcie masowej produkcji, rośliny są utrzymywane w ściśle kontrolowanych warunkach oświetlenia, podłoża i wilgotności. Nie rzadko, (a przypuszczam, że nawet zawsze) stosowane są fitohormony, które mają za zadanie utrzymać, np. karłowaty pokrój rośliny czy kwitnienie oraz nawozy, przyspieszające wzrost roślin. W mieszkaniu nie jesteśmy w stanie odtworzyć warunków z etapu hodowlanego. Po jakimś czasie zauważamy, że nasza roślina staje się anemiczna, a czasami nawet umiera. Gdy hodujemy roślinkę z sadzonki pędowej ominą nas powyższe “niespodzianki”. Gdy uda nam się utrzymać przy życiu sadzonkę i zobaczymy u niej świeże listki, to znaczy, że później powinno być już tylko łatwiej. Co więcej, rośliny które łatwo rozmażają się poprzez sadzonki pędowe, równie łatwo “się uprawiają”. To znaczy, nie mają specjalnych wymagań, a wręcz przeciwnie, wybaczą nam błędy, które popełnimy przy ich uprawie.
- Dołożyć ziarenko do ochrony środowiska. Wiem, wiem to ziarenko będzie takie maciupeńkie, że pewnie trzeba by go szukać z użyciem mikroskopu, a i tak byłoby ciężko je znaleźć…Ale małymi kroczkami, możemy zmieniać swoją i otoczenia świadomość na ten temat. Niestety takie mamy czasy, że dąży się do tego, aby każdy proces produkcyjny zintesyfikować do granic możliwości. Nieważne czy tyczy się to produkcji ubrań, zwierząt hodowlanych czy roślin. A intensyfikacja w przypadku produkcji roślin oznacza, że stosowane są w dużych ilościach wspomagacze i przyśpieszacze ich wzrostu i rozwoju, m.in. regulatory wzrostu i nawozy mineralne. A o różnego rodzaju tworzywach sztucznych to już nie wspomnę… Uprawiając roślinę w domowych pieleszach mamy możliwość wyboru, w czym chcemy uprawiać roślinę, jakich nawozów używać….
To jak? Przyłączysz się do akcji: dziel, rozmnażaj, nie kupuj?
Informatywny wpis! I ja mam bzika na punkcie roślin doniczkowych. Ich rozmnażanie, to ogromna przyjemność. Oddaję się jej często i… chyba mam zielone palce, bo wszystko szybko się ukorzenia i rośnie jak na drożdżach 🙂
Cieszę się, że wpis okazał się wartościowy. A jeszcze bardziej się cieszę, że uprawianie roślin i ich przesadzanie sprawia Pani tyle radości. 🙂
Zgadzam się z tym całkowicie. Moja przygodę z roślinami zaczęłam raptem 2 miesiące temu. Pierwszą roślinę kupiłam w kwiaciarni, była droga, zaniedbana ale szkoda mi jej było i kupiłam. Jako, że się na tym nie znam stwierdziłam, że wydam majątek a rośliny pewnie i tak umrą. Trafiłam na grupę na FB gdzie ludzie z mojego miasta wystawiają swoje rośliny i sadzonki na licytacje, teraz mam już kilkanaście roślin :O większość to malutkie roślinki, które wypuszczają nowe listki, więc chyba im dobrze u mnie. Dziś znów kupiłam nową roślinę na grupie – trzykrotkę i zauważyłam, że przez przypadek oddzieliłam od rośliny wspaniałego kandydata na nową roślinę, tak też trafiłam na Twój blog, według Twojego wpisu o rozmnażaniu trzykrotki “wsadziłam” dziś do słoika z wodą moją pierwszą roślinkę 😚 bardzo dziękuję
To świetnie, że pozyskiwanie roślin i ich uprawa stała się dla Pani ciekawa. Trzymam kciuki za szybkie ukorzenienie trzykrotki, ale myślę, że z tym nie powinno być większego problemu, bo te roślinki dosyć łatwo się ukorzeniają. Dziękuję również za wizytę na moim blogu i zapraszam ponownie. 🙂