Poinsecja, inaczej wilczomlecz nadobny (Euphorbia pulherrima) lub gwiazda betlejemska to jedna z co najmniej kilku roślin kwitnących zimą, które chętnie wykorzystujemy w tym czasie do ozdoby mieszkań i domów. Jednak jako charakterystyczny symbol świąt Bożego Narodzenia, to ona wiedzie tutaj zdecydowany prym, bo swoją popularnością dorównuje niemal choince. Niestety jej dobrą reputację psuje wciąż żywe, a mocno przesadzone przekonanie o tym, że poinsecja jest trująca.
Dobra sława poinsecji
Poinsecja swą ogromną sławę zawdzięcza m.in. dużym walorom dekoracyjnym. Podczas kwitnienia, które przypada na miesiące zimowe, jej liście przykwiatowe (przysadki), w zależności od odmiany, przybierają różne odcienie czerwieni, bieli i różu. Dzięki temu cała roślina staje się w tym czasie niezwykle efektowna.
Chociaż trzeba przyznać, że to nie tylko naturalny wdzięk gwiazdy betlejemskiej zadecydował o jej sukcesie. Niebagatelne znaczenie miały i nadal mają ogromne działania marketingowe. Ich główny cel to promowanie jej wśród potencjalnych klientów, ale też i producentów. Ponadto ma to służyć dementowaniu nieprawdziwych, powielanych przez wiele lat informacji o silnej toksyczności poinsecji.
Silna toksyczność poinsecji to mit
Całe to nieporozumienie zrodziło się w pierwszej połowie XX wieku na Hawajach, bo stamtąd właśnie pochodzą pierwsze wzmianki na temat silnej toksyczności gwiazdy betlejemskiej. Niebagatelną rolę w tej sprawie odegrała książka „Poisonous Plants of Hawaii”. Opisano w niej szczegółowo przypadek dwuletniego chłopca, który rzekomo miał umrzeć po spożyciu niewielkiego fragmentu poinsecji. Mimo braku jakichkolwiek dowodów dla opisanego w książce przypadku, informację tę wielokrotnie i chętnie rozpowszechniano przez wiele kolejnych lat.
Obecnie wiadomo już, że ostrzeżenia przed śmiertelnie trującą gwiazdą betlejemską były nad wyraz przesadzone, co potwierdza co najmniej kilka badań naukowych.
Jednym z nich jest szczegółowa analiza kilkudziesięciu tysięcy przypadków spożycia poinsecji lub kontaktu skórnego z tą rośliną*, która wykazała, że:
- żaden ze zgłoszonych incydentów nie zakończył się śmiercią;
- w zdecydowanej większości przypadków (u ponad 90%) nie pojawiły się żadne objawy zatrucia;
- tylko u kilku procent osób pojawiły się niewielkie zaburzenia żołądkowo-jelitowe, nudności, ze sporadycznymi wymiotami lub podrażnienie skóry.
*Przypadki wykorzystane do analizy to wszystkie zgłoszenia podejrzenia zatruciem poinsecją zaraportowane do Amerykańskich Ośrodków Kontroli Zatruć w latach 1985 – 1992.
Poinsecja może uczulać
To fakt, który nie powinien dziwić, bo w zasadzie każda substancja może być potencjalnym alergenem. Jednak w przypadku poinsecji szczególnie czujne powinny być osoby uczulone na lateks. Związek ten występuje u wielu roślin z rodziny wilczomleczowatych, w tym i u poinsecji. Stąd też u sporej części osób uczulonych na to tworzywo, po narażeniu na sok gwiazdy betlejemskiej może wystąpić alergia krzyżowa. Ma ona zazwyczaj postać kontaktowego zapalenia skóry, chociaż w ekstremalnie rzadkich przypadkach może prowadzić do anafilaksji. Znane są pojedyncze przypadki niemowląt z atopowym zapaleniem skóry i alergią na lateks, u których po bezpośrednim kontakcie z liśćmi poinsecji nastąpiła reakcja anafilaktyczna.
Do wywołania reakcji alergicznej potrzebny jest bezpośredni kontakt z rośliną, a w szczególności kontakt z mlecznym sokiem znajdującym się wewnątrz jej pędów i liści. Jednak najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla osób uczulonych na lateks jest rezygnacja z ustawiania poinsecji w pomieszczeniach, w których przebywają.
Zdrowy rozsądek przede wszystkim…
Wiedząc już, że gwiazda betlejemska wykazuje znikome właściwości trujące wobec ludzi, możesz ze spokojem wykorzystać ją do dekoracji swojego mieszkania. Pamiętaj jednak, że mimo wszystko dzieci, nie powinny beztrosko obrywać jej liści, czy całych pędów, albo – co gorsza – ich zjadać! Wynika to z prostej zasady. Roślina nietrująca nie jest z automatu rośliną jadalną. To ostrzeżenie odnosi się oczywiście nie tylko do dzieci, ale do dorosłych również. Wspominam jednak tych najmłodszych, bo to szczególnie one i jeszcze zwierzęta są najbardziej narażone na przypadkowe zatrucia roślinami ozdobnymi.
Skoro brak toksyczności nie zwalnia nas z zachowania ostrożności, to po co w zasadzie nam ta wiedza? Ma to służyć przede wszystkim rozsądnemu podejściu do tego tematu. Nierzadko przecież krzykliwe nagłówki straszą nas morderczymi roślinami, które czyhają na nas na każdym kroku. Oczywiście toksyczność wielu roślin nie podlega żadnej wątpliwości, ale forma przekazu powoduje, że aż strach spojrzeć na niektóre rośliny, a co dopiero ich dotknąć……. Nie bój się więc roślin, bądź po prostu świadomy ich właściwości. Taka wiedza będzie Twoim sprzymierzeńcem. A zdecydowanie więcej o bezpiecznej uprawie roślin ozdobnych z małymi dziećmi i zwierzętami u boku przeczytasz tutaj.
Żródła przytoczonych wyników badań:
Kimata H. Anaphylaxis by poinsettia in infants with atopic eczema. Allergy. 2007 Jan;62(1):91-2. doi: 10.1111/j.1398-9995.2006.01262.x. PMID: 17156355.