Wśród ziół znajdują się rośliny jednoroczne, dwuletnie i wieloletnie. Jednoroczne wraz z nadejściem jesieni zamierają. Dwu- i wieloletnie, jak nazwa wskazuje, można uprawiać przez dwa- lub wiele lat. Jednak część ziół, mimo iż są roślinami wieloletnimi, to ze względu na swoje śródziemnomorskie korzenie nie są w stanie przetrwać polskiego okresu chłodu i mrozu. Stąd też są traktowane w naszym klimacie jako rośliny jednoroczne. Z kolei inna część, chociaż jest zimotrwała w umiarkowanym klimacie Polski, to czas ten przeżywa w stanie uśpienia. Ich część nadziemna zamiera i dopiero na wiosnę wznawia wzrost.
Czy to oznacza, że wraz z nadejściem jesieni trzeba pożegnać się ze świeżymi ziołami z ogrodu lub balkonu? Niekoniecznie. Sposobem na rozwiązanie tego problemu może być zimowa uprawa ziół w mieszkaniu. Jednak czy to w ogóle może się udać? Owszem, może. Musimy być jedynie świadomi, że taka uprawa nie daje tak spektakularnych plonów jak ta prowadzona w ogrodzie lub na balkonie. Mimo to opłaca się ją założyć. Dzięki temu cały czas będziemy mieli świeże listki aromatycznych ziół w zasięgu ręki. Ponadto, dodatkowa porcja roślin będzie zdobiła nasze mieszkanie i dostarczała tlenu.
Mój mini zimowy ziołowy ogródek już znalazł miejsce na kuchennym parapecie. Pomyślałam więc, że podzielę się z Wami kilkoma wskazówkami, którymi kierowałam się przy jego zakładaniu.
Nie wysiewaj nasion
Jesień i zima to nie czas na takie zabiegi w mieszkaniu. Nieodpowiednie warunki świetlne spowodują, że w tym okresie nie ma co liczyć na piękne wschody. Siewki ziół, które wzejdą, będą cierpiały na niedostatek światła. Nie ma co spodziewać się, że taka siewka wyrośnie w dorodną roślinę. Jednym słowem, gdybyśmy zdecydowali się rozpocząć uprawę z nasion, to prędzej zima się skończy, niż my doczekamy się z nich ziół na parapecie. Takie eksperymenty pozostawmy sobie na wiosnę.
Weź zioła z ogrodu lub balkonu
Przenieśmy lub pobierzmy fragmenty okazów, które uprawialiśmy latem na balkonie lub w ogrodzie. Zwłaszcza że, te uprawiane w doniczkach pozostawione na balkonie lub tarasie, najprawdopodobniej przemarzną i umrą. A tak jest szansa, że uratujemy lub chociaż znacznie wydłużymy im życie.
Wykorzystaj zioła kupione w supermarkecie
Nie zachęcam, aby od razu lecieć do sklepu i kupować wszystkie rodzaje dostępnych ziół na sklepowej półce spożywczaka. Raczej chodzi mi o wykorzystanie tych, które kupiliśmy do sporządzenia jakiejś potrawy. Wiem, że wiele osób skarży się na bardzo szybkie zamieranie takich ziół. Jednak, gdy odpowiednio szybko o nie zadbamy, to z powodzeniem możemy je uprawiać przez dłuższy czas. Najważniejszą rzeczą, jaką należy wykonać to przesadzenie. Zioła sprzedawane w supermarketach uprawiane są w bardzo małej objętości podłoża, z którego woda i substancje odżywcze bardzo szybko zostają wyczerpane przez obfitą zieloną masę. Utrzymanie odpowiedniego poziomu wilgotności w takiej mini doniczce nie jest zadaniem prostym. Bardzo łatwo zasuszyć lub przelać roślinę. Właśnie najczęściej z tego powodu kupione w spożywczaku zioła marnieją. Przed przesadzeniem warto też przyciąć roślinę, aby pobudzić ją do rozkrzewienia się. Pamiętajmy jednak, aby nie przesadzić z cięciem. W przeciwnym razie roślina nie będzie w stanie się zregenerować. Myślę, że cięcie powinniśmy wykonać tak, by pozostawić co najmniej połowę wysokości pędów.
Poszukaj dobrze oświetlonego stanowiska
Często przy wyborze miejsca dla doniczek z ziołami kierujemy się estetyką. Wybieramy te, w których doniczki z ziołami ładnie się komponują, np. blat zabudowy kuchennej. Nie jest to najlepszy pomysł. Do takich miejsc, zwłaszcza zimą, dociera mało światła dziennego. Najlepszym miejscem będzie parapet okienny. Ze względów praktycznych najprawdopodobniej ten kuchenny.
Nie oczekuj ziołowego buszu
Jesień i zima to czas, kiedy w warunkach naturalnych rośliny jednoroczne zamierają, a dwu- i wieloletnie wchodzą w okres spoczynku. Rośliny w mieszkaniach są w tym czasie nieco „zdezorientowane”. Z jednej strony, stała i wysoka temperatura w mieszkaniach, zazwyczaj ok. 20 st. C, powstrzymuje rośliny przed wejściem w stan uśpienia. Z drugiej strony, ilość światła jest niewystarczająca dla ich optymalnego wzrostu. Dlatego nie obrażajmy się na posadzone zioła, że nie rosną tak bujnie, jak byśmy sobie tego życzyli. Starajmy się nie eksploatować ich zbyt intensywnie. Lepiej jest sukcesywnie uszczykiwać im pędy, niż przeprowadzać na nie zamach z nożyczkami i „ogałacać” je zupełnie. Przy sukcesywnym uszczykiwaniu będziemy pobudzać rośliny do krzewienia się, natomiast po jednoczesnym ścięciu wszystkich pędów, zioła mogą mieć problem z regeneracją.
Moja zimowa uprawa ziół
Do swojego zimowego ziołowego ogródka wykorzystałam miętę, melisę, pietruszkę naciową i cebulę. Do powyższego zestawu dorzuciłam jeszcze buraka liściowego. Co prawda to nie zioło, a po prostu warzywo, ale pomyślałam, że poeksperymentuję z jego uprawą w mieszkaniu.
Mięta
Mięta to roślina wieloletnia, wytwarzająca bardzo liczne kłącza. Dlatego do uprawy domowej wystarczy pobrać fragment gleby z jej kłączami. W tym celu wykorzystałam okaz hodowany w doniczce na balkonie. Przed przesadzeniem usunęłam stare pędy, z których spora część miała już zaschnięte kwiatostany.
Melisa
Melisa, podobnie jak mięta, jest byliną. Jej fragment również pobrałam z okazu rosnącego na balkonie. I tak jak w przypadku mięty, przed posadzeniem usunęłam stare pędy.
Pietruszka naciowa
Pietruszka to roślina klimatu umiarkowanego, więc dobrze czuje się w temperaturze 10 st. C lub nawet niższej. Co tłumaczy, dlaczego jeszcze w połowie listopada mój balkonowy okaz pietruszki miał się całkiem dobrze. Ze względu na dobrą kondycję, do mieszkania przeniosłam go bez przesadzania, ani też przycinania. Wspomnę jeszcze, że ta pietruszka była kupiona latem w supermarkecie, bo potrzebna była mi w kuchni. Po pobraniu naci, przesadziłam ją do nieco większej doniczki i tak sobie rosła na balkonie do połowy listopada.
Szczypior
Wystarczy wziąć cebulę i wsadzić ją do wody lub ziemi. Taka hodowla to chyba najłatwiejsza uprawa, jaką można prowadzić na parapecie. Nawet kilkuletnie dziecko sobie z nią poradzi. Przy okazji może to być dla niego świetną lekcją biologii. Po kilku – kilkunastu dniach na cebuli powinien pojawić się zielony szczypior. Szczypior po obcięciu będzie odrastał, jednak po pewnym czasie cebula może się wyeksploatować. Zrobi się miękka. Wtedy wymieniamy ją na nową.
Burak liściowy
Kilka jego sztuk wzięłam z ogródka. Burak liściowy dobrze toleruje niskie temperatury, więc jeszcze w połowie listopada rósł w ogrodzie w dobrej formie. Korzenie buraka liściowego są niewielkie, więc w jednej niedużej doniczce zmieściłam trzy sztuki. Jednak przed posadzeniem musiałam mocno je przyciąć, ze względu na ich znaczną długość. Buraki, które posadziłam miały sporo liści, więc część z nich obcięłam od razu, aby pobudzić rośliny do wytwarzania nowych listków. Obcięte liście powędrowały do smoothie, bo jak można się domyślić, to właśnie dla liści, a nie korzeni, uprawiane są buraki liściowe. Oprócz praktycznego znaczenia buraka liściowego warto też zwrócić uwagę na jego walory dekoracyjne, bo liście są wybarwione na piękny, czerwony kolor.